Perspektywę z jednym punktem zbiegu, często wraz z symetrią w kadrze, odważnie wykorzystywał w swoich filmach nieodżałowany mistrz Stanley Kubrick. Swoją drogą smutne jest to jak niewielu twórców filmowych przykłada dziś na tyle wystarczająco dużą uwagę do scenografii i kompozycji, by uczynić z niej element równoważny fabule. Z mainstreamu do głowy przychodzi mi jedynie Wes Anderson, w którego filmach niestety, scenografia i kompozycja bierze czasami górę nad fabułą...
Kubrick mistrzem także moim, ale muzyka nie pasuje. Lux Aeterna i Aronofsky to ciut inna bajka, choć też klasa mistrzowska :)
OdpowiedzUsuń