Małe diablice od tygodnia z okładem spędzają czas u dziadków, co sprawia, że z każdym dniem coraz niecierpliwiej odliczamy chwile do zbliżającej się wieczornej rozmowy telefonicznej, podczas której Marta zdaje nam relację z całego dnia. Tym razem w czasie pogawędki w tle wyraźnie słyszymy płacz Marysi.
- Marta, a co się Marysi stało?
- Płacze.
- A dlaczego?
- Nie wiem.
Stoicki spokój naszej starszej córki rozbraja nas.
- A możesz mi ją dać do telefonu?
Szumy w słuchawce po czym płacz narasta gdy Marta zbliża się do swojej siostry.
- Marysia! Masz! Mama chce z Tobą rozmawiać.
Nagle płacz ustaje jak ręką odjął. Zapada taka cisza, że przez chwilę zastanawiamy się, czy przypadkiem nie przerwało połączenia, gdy znienacka odzywa się Marysia z wyraźną pretensją w głosie.
- Teraz nie mogę! Nie widzisz, że płaczę?!
Prawidłowo. Najbardziej mnie wkurza, kiedy muszę przerwać jedną czynność, ewidentnie nie zakończoną, by podjąć się innej ;) Brawo, Młoda :)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze ją podburzaj! ;)
Usuń