sobota, 9 czerwca 2012

Inglisz is fan...

Marysia ogląda sobie obrazki z Angielskiego ABC, co chwile zadając pytania, które przeszkadzają mi w spokojnym delektowaniu się komentarzami znęcającymi się nad Franciszkiem Smudą po wczorajszym meczu Polaków na Euro.

- Jak jest po angielsku kot?
- A cat.
- Aha. Jak jest po angielsku lew? - Marysia jest uparta.
- A lion.
- Tatusiu, a pies po angielsku?
- A jak myślisz Marysiu?
- Eee.. A pies? - Trudno jej odmówić logiki.

Marta tymczasem spędzi swój pierwszy tydzień bez rodziców w Ustroniu na Zielonym Przedszkolu. Trudno powiedzieć, kto bardziej przeżywa ten wyjazd Marta czy my? Ma on natomiast na pewno bardzo pozytywny wpływ na naszą młodszą córkę, która nieproszona przez nikogo sama sprząta po sobie zabawki. Pewnie się boi, że ją wyślemy tam gdzie Martę :)

Eee... A pies?
Oj ciężka ta walizka, ciężka.

4 komentarze:

  1. Pierwsze odcięcie pępowiny jest "straszne" dla obydwu stron. Sam jestem ciekaw jak to będzie wyglądać u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam jeszcze sporo lat do tego ''odcięcia'' ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no... Zawsze to jednak jednego trutnia mniej... Jakkolwiek to brzmi...

    OdpowiedzUsuń