Dzieciarnia co prawda zakatarzona, my od kilku dni na gripexie i witaminie 'C', szkoda jednak w te - prawdopodobnie - ostatnie słoneczne dni, kisić się w chacie. Popołudniowy wypad na spacer nad chłodne jezioro paprocańskie zakończył się równie zimnym zachodem słońca.
PS. Chociaż od strony plaży miejskiej niezwykle trudno o ciekawy pierwszy plan, to liścia nie wrzucałem celowo, sam sobie tam leżał :)
PS2. Od tygodnia nie mogę znaleźć mojej szybko-złączki do statywu i już mnie kurwica bierze. Nie ma to jak coś, sobie dobrze schować, tak, żeby nie zapomnieć przypadkiem :(
PS2. Od tygodnia nie mogę znaleźć mojej szybko-złączki do statywu i już mnie kurwica bierze. Nie ma to jak coś, sobie dobrze schować, tak, żeby nie zapomnieć przypadkiem :(
Bosko!
OdpowiedzUsuńAz zostawię bez komentarza ten liść.
a szybko złączkę masz w kieszeni ciuchów plenerowych!
Ha! Podejrzewam, że jest w plenerowym plecaku, tylko... nikt włącznie z moją żoną nie wie gdzie on jest!
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie... Czemu nie dzwoniłeś, że jesteś w Tychach, porwałbym dzieci, żonę i napilibyśmy się razem ciepłej czekolady w tamtejszej knajpce. Czekałbyś na mnie 10min :) A focisze - rewelka, lubię taki spokój :)
OdpowiedzUsuńBędę pamiętał następnym razem. To był spontaniczny, w żaden sposób niekontrolowany wypad :)
OdpowiedzUsuńi trzeba było równie spontanicznie zadzwonić pod 221 ;) ok! jak ja będę w okolicach Mysłowic? też dam znać :)
OdpowiedzUsuń