niedziela, 7 października 2012

Wakacje po czesku...

Wreszcie udało mi się znaleźć chwilkę czasu żeby 'odkurzyć' kilka fotografii z naszych wakacyjnych podróży po Karkonoszach. Fatalna pogoda za oknem podziałała na mnie na tyle mobilizująco, że z chęcią zabrałem się za porządkowanie zdjęć, tym bardziej, że są na nich Karkonosze uchwycone w pięknych okolicznościach przyrody.

Magda zoptymalizowała trasę pod kątem trekkingu dzieciaków w wieku od lat dwóch do sześciu, tak więc było łatwo, gładko i przyjemnie, na dodatek z ładnymi widokami. Ze Szpindlerowego Młyna (Spindleruv Mlyn) chcieliśmy się dostać do Horni Misecky, co nie stanowi specjalnego wysiłku (no chyba, że się idzie ciemną nocą), tym razem jednak (także, dlatego, że dwa dni wcześniej już tamtędy wędrowaliśmy) poszliśmy na łatwiznę i na miejsce dostaliśmy się via kolejka linowa na Medvedin. W Horni Misecky kilka minut oczekiwania i autobusem wjechaliśmy pod schronisko Vrbatova Bouda, gdzie rozpoczyna się z pewnością jeden z najpiękniejszych szlaków w Karkonoszach Vrbatova Bouda - Pramen Labe. 

Cała trasa widzie szczytami, ponad piętrem lasu z niewielkimi różnicami wysokości, co powoduje, że przy pięknej pogodzie ma się wrażenie, że to nie jest górskie wędrowanie a jedynie lekki spacer. Olbrzymia przestrzeń w każdym kierunku pozwala docenić w pełni urok Karkonoszy, a na samej trasie zdarzają się takie perełki jak Pancavsky wodospad, Labsky wodospad i źródła Łaby. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to żeby zdążyć na ostatni autobus powrotny...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz