wtorek, 15 maja 2012

Different kinda cop.

- Your turn to play bad cop?
- Nah, good cop and bad cop left for the day, I'm a different kinda cop.*

Przez ostatni rok, przynajmniej na jeden wieczór w tygodniu razem z Magdą, przenosiliśmy się do Farmington - dzielnicy murzyńskich gangów, meksykańskich karteli i ormiańskiej mafii. Dzielnicy dziwek, pedofilii, złodziei i narkomanów. Dzielnicy skorumpowanych polityków, seryjnych morderców, bezwzględnych katów, a czasem przypadkowych zabójców. Dzielnicy brudnych gliniarzy.

Przez ostatni rok, przynajmniej jeden wieczór w tygodniu spędzaliśmy w towarzystwie kapitana Davida Acevedy, detektywów Vica Mackey, Shane'a Vendrella, Ronnie'go Gardockiego, Curtisa Lemansky'ego, Claudette Clyms, Dutch'a Wagenbacha, sierżant Danielle Sofer i oficera Julien'a Lowe.

Przez ostatni rok, przynajmniej przez jeden wieczór w tygodniu, zastanawialiśmy się czy żeby złapać seryjnego mordercę trzeba mieć w sobie pierwiastek zła by myśleć tak jak on? Czy kroczyć po ścieżce kariery można tylko strącając sterczące dookoła łby politycznych rywali? Czy żeby złapać grube ryby trzeba wypuszczać z sieci te mniejsze? Czy popełnione zło można odkupić jedynie czyniąc zło jeszcze większe? Czy wiara, zasady, wartości mają swoją cenę?

Przez ostatni rok obejrzeliśmy siedem sezonów - i tutaj nie waham się użyć tego słowa - najlepszego amerykańskiego serialu policyjnego ever - The Shield.

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że przebrnę przez siedem sezonów jakiegoś serialu to z pewnością postukałbym się w głowę. A jednak! I żeby była jasność: The Shield jest serialem nierównym: ma odcinki gorsze i lepsze, nudniejsze i ciekawsze, na pewno jeden fatalny ale też wiele genialnych.

Dlaczego zatem The Shield?

Bo koncentruje się, w przeciwieństwie do wielu współczesnych policyjnych seriali na losach policjantów, prowadzone przez nich sprawy zostawiając jako mocne, czasami nawet napędzające kolejne wydarzenia, tło. Bo nie ma w nim podziału na tych dobrych i tych złych a każdy skrywa mroczny sekret, każdy musi złamać zasady, które wyznaje. Bo zagrany jest tak genialnie, że nie widzisz aktorów tylko ich bohaterów. Bo każdy kolejny sezon jest lepszy od poprzedniego.  Bo ma najlepiej dobraną ścieżkę dźwiękową w historii telewizji i przywrócił światu takie kawałki jak Long Time Ago - Concrete Blonde czy I hung my head - Johnny'ego Casha. Bo nawiązuje do największej korupcyjnej afery w amerykańskiej policji - Skandalu Rampart i przedstawia w najbardziej wierny sposób pracę gliniarzy na ulicy. Bo to na nim z pewnością wzorował się Patryk Vega robiąc najlepszy polski serial policyjny - Pitbulla. Bo oglądając The Shield z zaskoczeniem zdajesz sobie sprawę, że zaciskasz kciuki za prawdziwych skurwieli. I wtedy masz ochotę zawyć z rozpaczy.

W niedzielę tak trochę pędziliśmy, żeby zakończyć całość oglądając ostatni odcinek serii. I kiedy z ekranu posypała się po raz ostatni lista płac, z kapitalnie dobraną muzyką, tekstem i fragmentami ze wszystkich sezonów (wrzuciłem poniżej - spokojnie nie ma żadnych spoilerów, można śmiało oglądać) to zrobiło mi się naprawdę przykro, że to już koniec. Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało,  bohaterowie The Shield stanowili kawałek naszego życia.

Dziś śmiało mogę odpowiedzieć na pytanie z finałowego utworu serii:

- Did you have a good time?
- Hell, Yes! 
 

*Vic Mackey odpowiadający na pytanie podejrzanego podczas przesłuchania. The Shield - S01E01.

1 komentarz: