Bartek zapomniał o zmianie czasu z zimowego na letni i zaspał, choć to właśnie on miał obudzić resztę. Adam jak zawsze na foty, założył oczojebne, białe adidasy by go dobrze było widać w każdym terenie i by jeszcze skuteczniej przyciągać wilki. Ja całą drogę krakałem, że nad jeziorem to pewnie będzie taka mgła, że nic nie zobaczymy.
No i wykrakałem...
Mgła była taka, że nie było widać zegarów w samochodzie. A jak już się rozwiała, to natychmiast pożałowaliśmy że jej nie ma. Naszym oczom ukazała się bowiem góra... śmieci.
I choć nie jestem specjalnie ckliwy to żal serce ściska, że tak piękne miejsce, momentami wyglądające o tej porze roku jak polskie 'Kilimandżaro' (vide ostatnie zdjęcie), jest jednym, wielkim wysypiskiem śmieci. Śmieci na górze Żar, śmieci w korycie sztucznego spiętrzenia wody, śmieci na skałach i śmieci na brzegu jeziora żywieckiego.