poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Psia Opowieść

Ewka zawsze chciała mieć dużego psa.

A jeśli już nie dużego, to przynajmniej: średniego psa.

Nie żeby miała coś do małych piesków, tych wszystkich pudli, jamników czy sarenek. O nie! Po prostu chciała coś, co wygląda jak pies a nie jak nietoperz na czterech łapach.

Facet na targu w Będzinie (lub Będziniu - jak kto woli) miał w koszyku gromadkę szczeniaków. W oko wpadł nam szczególnie jeden: drobny, w biało-czarne łaty z miękką sierścią. Wyglądał jak pluszowy. Spojrzeliśmy na siebie z Magdą i decyzja zapadła. Jeszcze tylko pytanko do faceta: A czy przypadkiem nie będzie za mały?

Za mały!? Na pewno nie!

Pierwsze dni niepewności.
Jakiś taki mało ruchliwy, ciągle śpi, nic nie je i ledwo chodzi. A gdy już chodzi to kołysze się na wszystkie strony jakby grunt sam uciekał mu spod nóg. Kiedy spał kilka razy sprawdzałem czy oddycha i pomyślałem wtedy: Boże, czy on chociaż doczeka przyjazdu Ewki?

Doczekał...

I na pewno nie jest za mały!
Zaryzykować można nawet tezę, że jest nieco... za duży.
Zdarza mu się aportować podkłady kolejowe.

Powyżej Frodo (80kg) wyprowadzający Ewkę (50kg) na spacer

2 komentarze:

  1. w zestawie do pisnki powinni dodac jeszcze rolpulke, chociaz patrząc sie na jego rozmiary to i z laufbrykom by se poradził.

    OdpowiedzUsuń
  2. trzeba się cieszyć że nie wyrósł niedźwiedź, a pan nie mówił po rosyjsku hehe.

    OdpowiedzUsuń