Bartek zapomniał o zmianie czasu z zimowego na letni i zaspał, choć to właśnie on miał obudzić resztę. Adam jak zawsze na foty, założył oczojebne, białe adidasy by go dobrze było widać w każdym terenie i by jeszcze skuteczniej przyciągać wilki. Ja całą drogę krakałem, że nad jeziorem to pewnie będzie taka mgła, że nic nie zobaczymy.
No i wykrakałem...
Mgła była taka, że nie było widać zegarów w samochodzie. A jak już się rozwiała, to natychmiast pożałowaliśmy że jej nie ma. Naszym oczom ukazała się bowiem góra... śmieci.
I choć nie jestem specjalnie ckliwy to żal serce ściska, że tak piękne miejsce, momentami wyglądające o tej porze roku jak polskie 'Kilimandżaro' (vide ostatnie zdjęcie), jest jednym, wielkim wysypiskiem śmieci. Śmieci na górze Żar, śmieci w korycie sztucznego spiętrzenia wody, śmieci na skałach i śmieci na brzegu jeziora żywieckiego.
Ależ mi się drugie zdjęcie podoba.
OdpowiedzUsuńCo do góry śmieci też nie należę do ckliwych osób, ale patrząc się na to śmietnisko płakać mi się chciało.
Nie tylko Tobie, a teraz jest tam biało - wczoraj zasypało Żywiec...
OdpowiedzUsuńPierwsze i piąte zdjęcie - piękne rzeczy macie tam na południu. Zazdroszczę i dołączam się w bólu że brudasy wszystko niszczą.
OdpowiedzUsuńREWELKA!! Świetne zdjęcia
OdpowiedzUsuń