Nasze polowanie na - być może ostatnie już w tym roku - jesienne kolory zaplanowane z Bartkiem mieliśmy na terenie ruin Zamku w Olsztynie. Na miejscu chcieliśmy być minimum godzinę przed wschodem słońca, tak by rozpoznać teren, zaplanować poszczególne kadry i w spokoju popstrykać. Dzięki zwyczajowej punktualności PKP zamiast w Częstochowie wylądowaliśmy w Tychach, nad jeziorem paprocańskim. Jedynym miejscem, do którego mieliśmy szansę dotrzeć tuż przed wschodem słońca.
W pośpiechu (to już dla nas niemalże nowa, świecka tradycja, że wszystko jest na szybko) zajęliśmy miejsce na wałach wokół jeziora skąd roztaczał się urokliwy widok na lokalną wersję Domu nad Rozlewiskiem.
Kilka pstryknięć w otoczeniu zaciekawionych wędkarzy i przyszła pora by przenieść się na bardziej dogodny do obserwacji wschodu słońca brzeg jeziora, który nas już raz, boleśnie doświadczył zimą 2009 roku.
Wraz z pojawiającym się na horyzoncie słońcem, barw zaczęła nabierać roślinność. W kilkadziesiąt sekund szary brzeg nabrał kolorów a słońce pięknie podświetliło charakterystyczny półwysep i całą linię brzegową.
Tak jak zimą znów dotarliśmy aż do Zameczku w Promnicach.
Udało nam się nawet zagłębić w - momentami naprawdę magiczny - las, który mienił się w ostrym słonecznym świetle, różnymi kolorami jesieni.
Na koniec, po przedarciu się przez leśną gęstwinę, trafiliśmy na łąkę, której część pozostawała w cieniu urokliwie kontrastując swoimi zimnymi, oszronionymi barwami z pozostałą, słoneczną częścią.
Z racji swego położenia Paprocany stanowią dla nas obiekt 'ratunkowy' jeśli chodzi o planowane wypady fotograficzne i jak widać powyżej doskonale się dzięki swojej różnorodności z tej roli wywiązują.
W pośpiechu (to już dla nas niemalże nowa, świecka tradycja, że wszystko jest na szybko) zajęliśmy miejsce na wałach wokół jeziora skąd roztaczał się urokliwy widok na lokalną wersję Domu nad Rozlewiskiem.
Kilka pstryknięć w otoczeniu zaciekawionych wędkarzy i przyszła pora by przenieść się na bardziej dogodny do obserwacji wschodu słońca brzeg jeziora, który nas już raz, boleśnie doświadczył zimą 2009 roku.
Wraz z pojawiającym się na horyzoncie słońcem, barw zaczęła nabierać roślinność. W kilkadziesiąt sekund szary brzeg nabrał kolorów a słońce pięknie podświetliło charakterystyczny półwysep i całą linię brzegową.
Tak jak zimą znów dotarliśmy aż do Zameczku w Promnicach.
Udało nam się nawet zagłębić w - momentami naprawdę magiczny - las, który mienił się w ostrym słonecznym świetle, różnymi kolorami jesieni.
Na koniec, po przedarciu się przez leśną gęstwinę, trafiliśmy na łąkę, której część pozostawała w cieniu urokliwie kontrastując swoimi zimnymi, oszronionymi barwami z pozostałą, słoneczną częścią.
Z racji swego położenia Paprocany stanowią dla nas obiekt 'ratunkowy' jeśli chodzi o planowane wypady fotograficzne i jak widać powyżej doskonale się dzięki swojej różnorodności z tej roli wywiązują.
1 i 9 rewlacja.
OdpowiedzUsuńZreszta przy leśnych ten spadek kontrastów robi niesamowity klimat, Prawdziwa jesień.