Arturo Perez Reverte wstrząsające zdarzenia owego, majowego dnia przedstawia z iście kronikarską drobiazgowością, zasypując czytelnika dziesiątkami prawdziwych imion i nazwisk, które przez 200 lat zapomniane widniały jedynie na spisie ofiar tych okrutnych wydarzeń. Każde nazwisko z kart powieści jest prawdziwie, tak jak i każde opisane zdarzenie. Licencia Poetica autora, to jedynie relacje między uczestnikami tego konfliktu.
Początkowo, brak jednego, wyraźnie zarysowanego bohatera powieści sprawia wrażenie nieładu, z każda przewracaną stroną jednak, zdawałem sobie sprawę, że Reverte dzięki temu zabiegowi perfekcyjnie przedstawia zamęt owego dnia. Akcja, co rusz przerzuca nas z jednego miejsca na drugie, świetnie oddając nerwowość uczestników buntu. Z czasem, czytelnik koncentruje się mocniej na losach dwóch spośród nielicznych dowódców wojskowych, którzy wbrew rozkazom, a nawet wbrew swojej pierwotnej woli (Luis Daoiz) stają obok mieszkańców Madrytu walcząc o wolność Hiszpanii.
Obrona arsenału Monteleon to najbardziej przejmujący fragment powieści. Pozbawieni pomocy z zewnątrz, zdający sobie sprawę z nieuchronnego, Pedro Velarde i Luis Daoiz walcząc jak lwy, dowodzą chaotycznymi grupami kilkudziesięciu cywilów, w z góry skazanej na porażkę potyczce z blisko dwutysięcznymi siłami wojsk Napoleońskich. I choć dowództwo oraz rząd tymczasowy Hiszpanii, owych śmiałków obarczył odpowiedzialnością i na nich zrzucił całą winę za majowe powstanie to dziś na placu Drugiego Maja w Madrycie stoi ich pomnik. A posągi lwów strzegące wejścia do budynku Kongresu Deputowanych w Hiszpanii noszą imiona... Velarde i Daoiz.
'Dzień Gniewu' czyta się doskonale, tak przecież świetnie wpisuje się polski mit romantycznego bohatera ginącego za swój kraj i nie przeszkadza w żaden sposób, a nawet dodaje smaczku fakt, że polscy szwoleżerowie walczą po niewłaściwej stronie konfliktu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz