czwartek, 26 maja 2011

The Witcher 2

W dwójkę jeszcze nie miałem przyjemności.

Jedynkę, przeszedłem z rozkoszą jakiś rok po premierze w wersji z już usuniętymi wszystkim błędami.

Z różnych recenzji Wiedźmina 2 poskładać sobie można obraz nieco podobny do jedynki - rewelacyjna fabuła, świetna grafika i kapitalny świat, presja czasu oraz ograniczone środki wpłynęły jednak na to, że gra nie jest stabilna na każdym sprzęcie, co w takim wypadku często się zdarza. Spokojne więc odczekam aż wyjdzie wersja patcha 1.3 i wtedy przymierzę się do dwójki.

The Witcher 2 to kapitalna akcja marketingowa: Triss na okładce i rozkładówce Playboya, Wiedźmin w Przekroju i stacjach telewizyjnych a dodatkowo czując koniunkturę Super Nowa wznowiła wydanie wiedźmińskiej sagi. Zyska na tym również z pewnością Andrzej Sapkowski, który wreszcie i poza naszym krajem zajmie należne mu miejsce w panteonie pisarzy Fanatsy.

Dzisiaj w swej historycznie napompowanej mentalności Polaka zachwycam się wynikami sprzedaży Witchera 2 w pierwszym tygodniu: 166 tys sztuk w samej Europie. CD Projekt połknął i wypluł nosem Dragon Age 2 (54 tys) i Mass Effect'a 2 (45 tys) porównując jedynie popularne tytuły gier z dwójką w nazwie.

Aż boję się pomyśleć co będzie jak ogłoszą, że wyjdą wersje na XBOXa i PS3...

Nazwa The Witcher staje się na naszych oczach światową marką i naszym najlepszym współczesnym produktem eksportowym. Pomyśleć tylko, że sam Sapkowski na takie tłumaczenie kręcił nosem upierając się przy swoim The Hexer...

poniedziałek, 23 maja 2011

Oh Kids...

Dawno dzieciaków nie było. Tutaj są nawet w nadkomplecie. Nasze poznać po tym, że łatwiej je ubrać niż wyżywić.
Od lewej: Marta, Marysia, Ania i Jaś

poniedziałek, 16 maja 2011

Poranna Wyprawa

To miał być piątkowy, w pełni kontrolowany, wieczorno-nocny wypad na zdjęcia. Perfekcyjnie zaplanowane miejsce, transport, rozpoznana optymalna lokalizacja fotografów oraz położenie słońca i pogoda.

Skończyło się jak zwykle u nas...

Sobotnim, całkowicie niekontrolowanym wyjazdem na wschód słońca. Miejsce oraz sposób transportu rozesłałem SMSem w piątek o 22:56. W sobotę o 4:12 już spóźnieni, gnaliśmy z Bartkiem A4-ką do Imielina, gdzie czekać na nas miał Piotrek. Zdążyliśmy przed pojawieniem się słońca nad zalewem w Dziećkowicach, w czym wydatnie pomogła nam urokliwa mgła z nad tafli jeziora. A później...

...później zaczęło się świetlno-mgliste widowisko z wędkarzami w tle...
...oraz na pierwszym planie.
Pojawiające się nad taflą zalewu słońce zabarwiało niebo na ogniste kolory...
...by na chwilę przygasnąć...
...a zaraz potem eksplodować!
Ostre światło zmusiło nas do przerzucenia się na chwilę na tryb "makro"...
...a także zmierzenia się z trudnymi dla fotografa warunkami.
Przed odjazdem wypatrzyliśmy jeszcze pobliskie wzgórze a na nim pola...
...i rzepak z Beskidami w tle.
Cholera, nie wiem teraz czy jest sens planować następny wyjazd kiedy te nieplanowane tak udanie wypadają?

czwartek, 5 maja 2011

Łornitolog...

- A Pan to kto? Łornitolog?
- Nie. Nie ornitolog. Zdjęcia robię...
- Ale ptaków?
- Nie. Nie ptaków. Krajobrazu. Jeziora.
- Aha... Bo jakby jednak łornitolog to mogę Panu pokazać gdzie je pełno kormoranów!
Jezioro Wulpińskie, Dorotowo. 27 kwietnia 2011. Kormoranów jednak nie było.